Toksyczna matka - cechy, objawy. Jak sobie radzić?

Toksyczna matkaToksyczna, zaborcza matka - cechy, objawy. Jak sobie radzić? Matka to najważniejsza osoba w życiu każdego z nas: to ona nas urodziła i niezależnie od tego, czy nas wychowała czy też nie: zawsze będzie zajmowała w naszych sercach wyjątkowe miejsce.

Bywają jednak matki, których oddziaływanie na dziecko może mieć negatywne skutki na jego dalsze życie, niezależnie, czy jego to córka czy syn.

Takie są właśnie toksyczne matki, jawiące się nam jako kobiety obsesyjnie zainteresowane sprawami dzieci, ale i mające tendencję do ich upokarzania i poniżania.

Jak rozpoznać toksyczną matkę od na przykład matek nadmiernie opiekuńczych?

Toksyczne matki posiadają kilka, szczególnych cech i objawów zachowań, pozwalających na właściwe ich zidentyfikowanie.

Cechy toksycznej matki

  • Toksyczne matki dość intensywnie interesują się sprawami swoich dzieci: wtrącają się w nie, zasypują radami, chcą za wszelką cenę pomóc. Często ich porady oraz propozycje pomocy są zbędne, a nawet wręcz niepotrzebne, ale taki właśnie jest sposób toksycznych matek na zaznaczanie swojej pozycji w życiu dziecka lub dzieci.
  • Toksyczne matki nie akceptują odmowy. Takim osobom się po prostu nie odmawia, nie można nie zgodzić się z ich zdaniem. Wszelkie, tego typu próby, toksyczne matki traktują jako brak miłości ze strony dzieci, czym wpędzają córki lub synów w wyrzuty sumienia.
  • Toksyczne matki mają tendencję do utrudniania, a wręcz uprzykrzania życia swoim dzieciom. Nie pomagają, gdy jest to konieczne, a wykazują zainteresowanie sprawami, które ich nie dotyczą. Przekłada się to na kolejną ich cechę, a mianowicie utrudnianie dzieciom wejścia w dorosłe życie. Córki i synowie toksycznych matek nierzadko napotykają problemy w procesie usamodzielniania się, w tym wyprowadzenia z domu, znalezienia partnera, założenia własnej rodziny.

Ich zaborcze matki stają się bowiem zazdrosne o przyszłych zięciów i synowe, wymagają od swoich dzieci bezwzględnego poświecenia się dla matek. W wielu przypadkach toksyczna matka jest w stanie rozbić związek syna lub córki poprzez nadmierne wtrącanie się, ingerowanie w relację lub po prostu krytykowanie wybranki lub wybranka swojego dziecka. Co więcej, dzieci toksycznych matek mogą mieć trudności w dorosłym życiu: nie potrafią podjąć decyzji, trwać w niej, objawiają się wyrażać swoje zdanie, są zalęknione, podatne na wpływy.

    Dzieci toksycznej matki

    U dzieci toksycznych matek zachwiane jest również poczucie tożsamości. Takie osoby w  dorosłym życiu mogą mieć zaniżoną samoocenę oraz poczucie własnej wartości. Cały czas są podporządkowane matkom: wykonują ich polecenia, słuchają rad, są na każde ich zawołanie. Czy da się wygrać z toksyczną matką? Czy dziecko, po stwierdzeniu, że właśnie jego mama posiada wymienione wyżej cechy, może żyć normalnie? Jest to jak najbardziej możliwe, jednak niełatwe. Dla wielu osób sprawa jest oczywista: od toksycznej matki trzeba się uwolnić.

    W niektórych przypadkach wyjściem jest wyprowadzenie się z domu rodzinnego oraz rozpoczęcie życia na własny rachunek. Niestety, często toksyczna matka atakuje dalej: dzwoni, pisze SMSy, przyjeżdża: stara się robić dokładnie to, co wcześniej, tyle że z wykorzystaniem wielu kanałów.

    Jak sobie radzić? Jak z tym walczyć?

    Wygranie z toksyczną matką nie jest proste. W wielu przypadkach to dziecko musi wykonać pierwszy, trudny krok i odciąć się od matki, która ingeruje w jego życie, tym samym: niszczy je. Bardzo pomocne okazuje się skorzystanie z pomocy specjalisty, w tym psychologa.

    Autor: Monika Muzolf, psycholog

    Komentarze

    Ja
    Mam 39 lat. To, że mam toksyczna mamę, tak to wprost nazywam, wiem od ok. 15 lat. Trudne relacje z nią mam natomiast od zapewne ok. 25 lat. Z tymże pierwsze lata, żyłam w przekonaniu, ze to ja jestem zła dla mamy. Nie byłam. Pochodzę z rozbitej rodziny. Mojej mamie nie podobało się, że mam dobre relacje z tatą, że z nim żartuję, że się śmieję jak zadzwoni.... byłam wiecznie oskarżana o brak lojalności wobec niej, wbijana w okropne poczucie winy, wyzywana od głupiej i tej, co nic nie rozumie. Wychowawczych problemów nie sprawiałam. Dobrze się uczyłam, robiłam wszystko co chciała, co niedziela obiad u babci itp. Znajomych miałam mało, dużo czasu spędzałam w domu. Na 4 roku studiów moje życie towarzyskie się zmieniło. Zaczęłam mieć dużo znajomych. Miałam już swoje pieniądze, bo jednocześnie ze studiami pracowałam. Mogłam więc ze znajomymi wyjechać na wakacje, długie weekendy, wychodzić do kina, restauracji itp. Mama wcześniej raczej nie dawała mi żadnych pieniędzy. To, ze nie było mnie w domu jak ona wracała z pracy zaczęło być powodem ciągłych kłótni. Prowadziłam w końcu normalne życie towarzyskie, cieszyłam się, że w końcu mam większa paczkę znajomych, że mogę sobie pozwolić na wyjazd czy wyjście na miasto. Ją to niemiłosiernie wkurzało. Wyzywała mnie od latawic..., robiła jakieś głupie wyrzuty, że dom traktuje jak hotel itp., ze wolę znajomych niż ją... (wracałam do domu często pomiędzy 20 a 22ga, a więc chyba bardzo przyzwoicie.... ). Prawdziwy sajgon zaczął się jak w wieku 24 lat oświadczyłam jej, że zamierzam się wyprowadzić (miałam dość nieustających ataków na mnie za kontakty z tatą + ciągłego wyżywania się na mnie za to że mam znajomych z którymi spędzam czas). Wszystkim w rodzinie nagadała jaką jestem beznadziejną córką.... co gorsza, wszyscy byli za nią. Szantażowała mnie, że mnie wydziedziczy... .Było to okropne przeżycie i prawie doprowadziło mnie do tego, że zrezygnowałabym z przeprowadzki. Dziś wiem, że gdybym wtedy zrezygnowała, osłabiłoby mnie to pewnie, a ją wzmocniło na tyle, że nigdy bym się nie wyprowadziła... nigdy w pełni nie usamodzielniła. Wiedziałaby, że jak mnie odpowiednio "podgrilluje" to nie zrobię niczego co jej się nie podoba, jest nie po jej myśli... Gdybym wtedy uległa temu co mi psychicznie wtedy zgotowała, zapewne nigdy bym nie założyła rodziny. Dziś mam męża i dwójkę dzieci. Co więcej, gdybyśmy z mężem nie postanowili zamieszkać ponad 300 km od niej wierzę, że rozbiłaby nasze małżenstwo... Czasem wystarczy jeden telefon z nią, żebym chodziła jak struta.... Nie wyobrażam sobie jakbym miała z nią częstszy kontakt i to face to face.... nie wyobrażam sobie jak często miałaby wtedy okazje do wtrącenia swoich "5 groszy", do krytykowania mnie lub mojego męża, a nawet moich dzieci (do mojego 5 letniego synka potrafi powiedzieć z wściekłością, że "Ty to chyba lubisz być zły", bo coś narozrabiał po dziecięcemu...) .Swoją drogą wg niej moje dzieci są beznadziejnie wychowywane.... No cóż. To, ze ona tak twierdzi to akurat chyba sygnał, że być może robimy to nie najgorzej. Ona wychowywała mnie zastraszeniem, szantażem emocjonalnym, wbijaniem w poczucie winy, a każde moje odmienne zdanie kwitowała stwierdzeniem że jestem głupia albo zła.... Z ciężarem jej cudownego wychowania będę zapewne zmagać się do końca życia (ludzie raczej mają mnie za kogoś pewnego siebie, ale tylko ja wiem jak wiele niepewności i braku wiary w siebie jest we mnie...). No i tak po ludzku... mimo własnej rodziny i dzieci, brakuje mi tej matczynej miłości... normalnych relacji z nią, takiego poczucia, ze jak mam coś trudnego w życiu albo radosnego, to mogę się z nią szczerze podzielić (na trudy albo reaguje paniką, albo krytyką, albo w jakiś inny mało pożądany sposób, a moje radości ją nie cieszą... wręcz mam wrażenie jakby była na nie zła, zazdrości ich.... nie wiem, ale raczej zawsze bardzo oschle na nie reaguje). Podsumowując: nieważne w jakim jesteś wieku, od toksycznej mamy uciekaj, uwolnij się, zawalcz o siebie, choćby na początku wydawało się to ponad Twoje siły. Warto. Ona nie jest dobra dla Ciebie, to Ty bądź. Zasługujesz na to.
    Iza
    A ja mam 60 lat i właśnie uświadomiłam sobie, że mam toksyczną matkę, którą się opiekuję na co dzień. Mam na szczęście swoje mieszkanie, gdzie mogę pojechać i popłakać albo nic nie robić, albo sprzątać, albo szyć... To jest moją odskocznią, ale od niedawna chyba od 3-4 miesięcy. Zaczęłam leczyć się u psychiatry, bo bardzo chciałam umrzeć, waliłam głową w ścianę z bezradności, aż do bólu... żyję, ale wciąż czekam na śmierć przegrałam życie, nic nie osiągnęłam, pomimo wykształcenia, nieustannej nauki pracy po 20 godz/24h, zawsze byłam ta zła gorsza niewdzięczna podła i okrutna i mam to na co zasłużyłam, niską emeryturę i jestem sama. Mój brat jest najważniejszy, nim się tylko martwi, tylko on ciężko pracował i pracuje, tylko on ma dobre serce... Ja od dziecka czułam się niekochana ta gorsza, głupsza, myślałam nawet, że jestem z domu dziecka, albo z gwałtu, dlatego mnie nie kocha, nie wiedziałam, że można kogoś kochać tak zwyczajnie, takiego jakim jest, myślałam, że na miłość czy przyjaźń trzeba zapracować zasłużyć, dopiero od 3-4 lat wiem, że można być kochanym takim jakim się jest, ze nie trzeba na to zasługiwać.... Taką kochała mnie jedyna istota na ziemi, to była moja sunieczka, która umarła w lutym 2018r. i ja ją kochałam całym moim sercem... Mam też córkę, którą też bardzo kocham i mam cudownego, prawdziwego chłopczyka, mojego wnuczusia, moje szczęście, miłość i kochanie i poznałam go teraz ma 2 latka i wreszcie mogłam go dotknąć i przytulić, przyjechali z daleka na 1 miesiąc i odlecieli. Teraz mogę umierać szczęśliwa, że doczekałam mojego Miniusia. Wiem, że jak ja umrę to też umrze moja mama, bo nie będzie miał się nią kto zająć, ale ja będę już wolna. Pozdrawiam wszystkich i życzę nam jeszcze trochę sił i żeby można było wyciąć sumienie!
    Joanna
    Ja zawsze byłam tą gorszą, to ja dostawałam czerwone paski na świadectwach, nie mój brat, ale to i tak było ode mnie za mało, a brata tylko tłumaczyła, że no leniwy jest itd, ale ogólnie zdolny i inteligentny. Zgninęły pieniądze to od razu oskarżenie mnie, więc uciekłam na parę godzin, koleżanka zadzwoniła do Rodziców i powiedziała, że widziała jak mnie porywają. Ogólnie dałam tą akcją w kość Rodzicom, ale miałam już dość. Zawsze wszystko źle robiłam. Teraz jak jestem Matką, mam Męża to też jest wszystko źle. Jak mieszkaliśmy razem to wiecznie brudne okno, pranie nie poskładane, tu gdzieś źle ułożone, Dziecko źle wychowywane i tak w kółko. Myślałam, że jak się wyprowadzimy będzie lepiej. Rodzice wybudowali nam dom, wiecznie teraz tylko słyszę od niej jak to mamy dobrze, jak wszyscy komentują, że też by tak chcieli żeby mogli wejść do domu na gotowe. Wiecznie uważa że za mało się chwali dom, że ogrodu nie chwali (chyba wymaga by wiecznie tylko chodzić i mówić, że dziękujemy i piać z zachwytu na każdym kroku). ogólnie to cała wieś wie, że rodzice nam postawili dom, bo cały czas się z tym obnosiła "dyskretnie", a to, że sami pół miliona dołożyliśmy do budowy co przy porównaniu ich zarobków do naszych to my o wiele więcej w to włożyliśmy. W ogóle w firmie zawsze człowiek jak kogoś brakowało to chodził czy na nocki czy na dniówki, i to nie lekka praca bo dźwiganie i tak dalej. Ale wiecznie źle. Tata tak jakby miał romans z dziewczyną z biura to od razu mi zdjęcia pokazała jakie jej robił, a na drugi dzień jak gdyby nigdy nic nie ma problemu i to ja jestem ta zła, że jestem nie miła dla pani z biura i to ja ponoć chciałam widzieć zdjęcia a to ona mnie sama zawołała.
    Poszłyśmy razem do psychologa, ale ona się taką ofiarą robi, tak zmyśla, że nie mam siły. Teraz wiecznie, że u Teściów wolimy siedzieć, że moje Szwagierki bym w ramki oprawiła. I w ogóle, że się przeze mnie powiesi w końcu. A ja nie mam prawa się wkurzyć jak ona nagle zaczyna do mnie władczym tonem mówić. Nie mam siły do niej. A każde spotkanie z nią kiedy przyjeżdża do mnie to zawsze mi musi coś wytknąć, a to że kawy nie zrobiłam jak ostatnio na rowerach byli u nas (sobota, gdzie męża obudziła, a ja myłam buty dzieciom, ubrania odplamiałam), w ogóle wiecznie nie zadowolona, a i tak potem tak to obraca, że to ja z moim Mężem jesteśmy przeciwko Niej. Dramat. Ostatnio zaprosiłam wszystkich na obiad to też coś źle powiedziałam. I wiecznie, że Teściów uwielbiam. Wpierw jak mieszkaliśmy z nimi był problem,że wiecznie się moimi Dziećmi zajmuje, a nie moja Teściowa. Teraz więcej się zajmuje Teściowa i też ma z tym problem,że dlaczego nie Ona.
    Żyć się nie da. I jak mam lubić czas z Nią spędzać jak wiecznie się doszukuje czegoś w moim zachowaniu, w moich słowach?
    Perkusja
    Witajcie, mam 40 lata męża i dwójkę dzieci. Na szczęście nie mieszkam już z mamusią od 12 lat. Moja matka, to typowa szantażystka emocjonalna, która nigdy nie okazywała żadnych uczuć. Najważniejsza była szkoła. Od 10 lat moja matka interesuje się wyłącznie swoją osobą. Wnuki też jej nie obchodzą. Teraz jest po 60 i ciągle pracuje. Ja jestem niewdzięcznicą, bo nie przyjeżdżam do niej i jej nie pomagam, bo ona jest stara i już nie ma siły. Bombarduje mnie telefonami i ciągle narzeka, że nikt jej nie pomaga. |Ciągle się też licytuje,że miała gorzej,że nikt jej nie pomagał i musiała tylko na siebie liczyć.Porażka totalna. Na szczęście nie czuję się zdominowana i gorsza. Nie mogę tylko poradzić sobie z nienawiścią do niej.
    Kk
    Do tych wszystkich dla których to gadanie to tylko puste słowa. Jak Wam takie życie odpowiada to Wasza sprawa. Tutaj ludzie szukają pomocy,bo chcą mieć w miarę normalne relacje z matkami i być szczęśliwi. Jeżeli jesteście tacy silni to brawo Wam, tylko potem nie jęczcie jak to wszystko przerzucie na swoje rodziny i nagle ta rodzinka się rozpadnie. U mnie zawsze mój Brat był,jest i będzie najważniejszy. Ja zawsze jestem za chuda, teraz za rzadko przyjeżdżam,mim o,że epidemia w Polsce i zamknęli nas w domach, to przecież też moja wina. Powiedziałam,że przyjadę na dwa dni, bo mam urlop, to oczywiście,że będę dłużej i mama zaplanowała mi mój urlop. Wyprowadziłam się dalej, nikt mnie nie odwiedza,bo tak daleko, ale ja mam odwiedzać wszystkich,bo mam blisko. Szukam porady jak to rozwiązać. Chce pojechać do Taty, widzę,że też mama go męczy.
    Evan
    Ja nie zdawałem sobie sprawy że coś jest nie tak. Całe życie myślałem, że tak ma być wymagająca matka i tyle. Kocham ją bo to moja matka, a z drugiej jej nienawidzę. Dopiero po tym jak traktuje swoją wnuczkę widzę, że jest to głęboko zaburzona relacja. Ale jak to ktoś tu pisał zamiećmy to pod dywan i niech będzie starą, zgorzkniała, samotną staruszką a my żyjmy według przykazań i udawajmy ze szczęśliwa rodzina. Po co rozwiązywać problem lepiej udać ze niema. I się nienawidzić w ukryciu.
    Aluta
    Moje małżeństwo posypało się przez właśnie taką moją matkę. Zawsze się wtrącała, zawsze komentowała. Mój mąż nie mógł tego już znieść. Kłóciliśmy się, zaciągnął kredyty za moimi plecami żeby skończyc remont, bo moja matka zawsze się niecierpliwiła, że jeszcze nie gotowe. Potem doszedł alkohol. Po latach zdałam sobie sprawę, że takie moje cale życie. Od małego byłam gorsza, porównywała mnie z innymi dziećmi. I zawsze musiało być tak jak chce moja matka. Co mnie utwierdziło w tym, że jest toksyczna? Kłótnie z moim tatą i ze mną, które trwają odkąd pamiętam. Podziwiam mojego tatę, że z nią wytrzymał już 50 lat.
    Blue
    Witam, mam 23 lata i nie radzę sobie w relacjach z własna matka.

    Ok pół roku temu wyprowadziłam się z chłopakiem na stancję, oprócz nas mieszka tu ktoś Jescze. Mama chce żebym ci tydzień przyjeżdżała do niej, a ja najzwyczajniej w świecie nie chcę. Chciałabym spędzić weekend z chłopakiem czy po prostu odpocząć po całym tygodniu pracy czy szkoły.

    Utrzymuje się sama i nie biorę od rodziców ani grosza.

    Mama potrafi często wypisywać sms-y kiedy przyjadę, czy przyjadę w weekend itd.
    Nie wiem co mam robić, bo jeśli powiem, ze nie przyjadę to wypytuje czemu, a mi głupio powiedzieć, ze ne chce, wzbudza we mnie również poczucie winy, które jest naprawdę głębokie i często przez to płaczę.

    Nie wiem jak powiedzieć mamie ze jestem dorosła i mam własne życie.

    Nie chce już się do niej dopasowywać i chce żyć własnym życiem.

    Czy jestem wyrodną córką?
    Młoda
    Kochani, łatwo powiedzieć by pomóc mamie. Taka matka nie przyjmuje do wiadomości że z nią jest coś nie tak. Próby usamodzielnieni a często są krytykowane, poddaję w wątpliwość możliwości dziecka, jego kompetencje. Krytykuje każde posunięcie, jeżeli dziecko spróbuję zrobić coś z własnej inicjatywy, to jest uznane za wyrodne, dochodzi nawet do wyzwisk, poniżania i psychicznego nękania. Jednak nie tylko jako matka, ale również żona jest zaborcza i często konfliktową.
    ONA
    W ostatnich czasach wszystko na te matki. Albo toksyczna albo patologiczna. Ogarnijcie się ludzie...a może by tak matce, która się martwi o własne dzieci też należy pomóc, zapytać, przytulić...???
    Dawniej była dyscyplina w szkołach i domach i jakoś wszystko poprawnie funkcjonowało. A teraz ile to nam nowych chorób doszło...? Teraz psychiatrzy szprycują psychotropami, psycholodzy wszystko wiedzą, dietetyczki piszą książki ach....czysty biznes.
    MATKA to też człowiek i ma uczucia.
    No ale , jak się matkę traktuje, jak
    narzędzie, przedmiot a wymaga nie wiadomo czego, nie szanuje itd...Żyjmy według przykazań Bożych a będzie pięknie i tyle na ten temat.
    Adminka
    Pani Marto, proszę koniecznie udać się do najbliższego psychologa. To nie jest żadna ujma, żyjemy w XXI wieku, a chwilowe obniżenie napięcia nie jest żadnym rozwiązaniem. Trzeba poznać sytuację dogłębnie - psycholog jest przygotowany do pomocy w tego typu sprawach. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.
    Marta
    Od dłuższego czasu moje relacje między miedzy moją matką, a mną nie są najlepsze. Moja matka każdą winę zrzuca na mnie, chociaż ja nic złego nie zrobiłam, siedząc w swoim pokoju wypłakuję się w chusteczkę aby sobie ulżyć w problemie. Sama też próbuję sprostać problemowi ale na próżno. Proszę o pomoc.
    Gerda Fux
    Z toksycznej relacji z matką trudno się uwolnić, właśnie dlatego , że jest toksyczna. Potrzeba dużo wiary w siebie i asertywności. Terapie pomagają je odzyskać. Taka matka się nie zmienia i trzeba wziąć pod uwagę odejście. Pozostawienie jej jest Twoim sukcesem. Można stracić aprobatę i kontakt z rodziną, która tego nie pochwala, ale zyskiem jest zdrowe życie i kontakt z samym sobą. Postawić swoje potrzeby na pierwszym miejscu, to jest ważne. Konsekwencje pozostawania w chorej relacji z matką są daleko idące. Życie w poczuciu wstydu, niskiej wartości, w poniżaniu, to życie pełne przemocy. Czasem subtelnej. Uwolnienie nie jest łatwe, ale wygrana warta swojej ceny.
    Ole
    do nie ważne - weź antydepresanty znajdź nową pracę. Nie jesteś winien matce mieszkania do końca życia.
    Eliza
    Mam to samo dopiero teraz zrozumiałam że mam toksyczną matkę. Nie potrafię podejmować decyzji, mam niskie poczucie wartości. Mam wszystko co trzeba a i tak jestem ciągle nieszczęśliwa. Moja matka nie lubi mojego męża, próbuję wysługiwać się moim dzieckiem, mówi że się zmieniłam, płacze, wpędza mnie w poczucie winy. Na dodatek mieszka całe życie za granicą z moim ojcem którego nigdy nie obchodziły własne dzieci. Ciągle mają o coś pretensje, uwagi a sami nic w życiu nie osiągnęli pomimo pracy za granicą...
    Gabi
    Paweł mam to samo. Najlepiej nie odbierać telefonów lub nic nie mówić, nie zdradzać się co u nas.
    Paweł
    Moja toksyczna matka też mi "zatruwa" życie na odległość. Nagada mi przez telefon, specjalnie wytrąca mnie z równowagi i to potem odbija się na moim małżeństwie. Po takim telefonie chodzę wkurzony i nie mogę dojść do równowagi emocjonalnej. Jedyne co mogę zrobić to zafundować "przerwy w telefonach" nie odbierać jak dzwoni, a jak już odbiorę to odpowiadać zdawkowo "ok" u nas "wszystko w porządku" aby nie miała się do czego doczepić. Łączę się z wami w bólu i mam postanowienie zrobić z tym porządek bo tak dalej być nie może. Pozdrawiam Paweł 40,5 lat, żonaty niezależny finansowo od Matki. Moje zdrowie i moja rodzina teraz są najważniejsze a nie zatruwająca życie własna matka.
    Elli
    Lat 50. Zmarła mi matka,specjalni e mnie to nie ruszyło. Rodzinę założyłam w wieku 19 lat i się wyprowadziliśmy . Matka z ojcem to był układ: zamiatanie brudów pod dywan i pokazówka oraz pieniądze na stół. Matki nie pamiętam aż do ok 5 roku bo mieszkałam u dziadków a inteligenckie pochodzenie rozwijano. Ptasiego mleka nie brakowało. Ale intryg ze strony matki też nie brakowało. Potem u mnie skromne życie u matki uginające się stoły. Lepsze warzywa i miłość niż wół i nienawiść. Dodam że moje dzieci są pracowite samodzielne i jestem z nich dumna. Unikałam powielania zachowań matki!
    Anna
    Weź się w garść nie usprawiedliwiaj swego lenistwa rynkiem pracy. Co zrobiłeś żeby zmienić pracę i się wyprowadzić. Podwyższyłeś kwalifikacje? Ile kursów zrobiłeś w ostatnim roku? Może pracujesz tylko 40h na tydzień i jęczysz bo tak najprościej. I wciąż ta matka. Ogarnij się popracuj po 60-70 godzin na tydzień jak inni i się wyprowadź. Dorośli ludzie nie skomlą na matki tylko się wyprowadzają.
    Kasia
    Moja mama odkąd pamiętam nie akceptowała żadnego z partnerów mojego rodzeństwa. Wraz z bratem dalej mieszkamy w domu z matką. Po śmierci ojca jesteśmy wszyscy uprawnieni do domu. Marzę o tym, by się wyprowadzić, tak samo jak mój brat. Niestety jest bardzo ciężko, bo najzwyczajniej w świecie nas na to nie stać.Moja mama nie akceptuje mojego partnera, na szczęście mój partner rozumie moją sytuację i przy mnie trwa i dążymy do tego by się usamodzielnić. Niestety każde jego wizyty kończą się awanturą. Wtedy słyszę takie słowa od mamy, że aż jestem przerażona, jakim jest człowiekiem. Mój ojciec zmarł na serce z biegiem upływu lat widzę jaki negatywny wpływ na jego życie miała moja mama,bo przedmiotowe traktowanie ojca przeniosła na nas. Liczą się tylko pieniądze przyniesione do domu nic więcej. Związek brata rozpadł się z powodu mamy. Nie interesowała się w ogóle jego planami ślubnymi.